Nie pragnąłem przecież nic więcej, niż żyć tym, co samo chciało ze mnie się wydobyć. Czemuż było to tak bardzo trudne?

Hermann Hesse – Demian

Zagubieni

Nie chcę mieć depresji. Chcę być zawsze młody, szczęśliwy, najchętniej bogaty. Zewsząd otaczają mnie obrazy „idealnego życia”, które oferuje mi współczesne społeczeństwo i kultura. Szybko, kolorowo, zawsze na czasie z modą. Kariera… dużo… bardziej… więcej… szybciej… Bez bólu, bez problemu, bez zatrzymywania się i bez zagłębiania się… Bo tak jest łatwiej, bezboleśnie. Bo tego oczekują ode mnie rodzice, szefowie w pracy, żona, dzieci i ich nauczyciele. Bo tak żyją wszyscy – znajomi, sąsiedzi, koledzy z pracy, bohaterowie filmów. Czy na pewno wszyscy?

Nasza współczesna kultura nie robi miejsca na depresję. Depresja nie przystaje do doskonałej matrycy człowieka. Wszyscy powinni być wydajni i zadowoleni – robić swoje, dzień za dniem. Depresja to choroba – tak brzmi werdykt lekarza. On wie! Przepisze odpowiednie leki albo zwiększy dawkę i znów będziemy pomnażać PKB.

Czasem depresja pojawia się nagle. Nie wiadomo skąd i dlaczego. Co się dzieje? Przecież wszystko jest w porządku, niczego mi nie brakuje… Zwalniam… Nie chce mi się pracować, sprzątać, wyjść na spacer… Oscar Wilde kiedyś napisał: „Jedynymi ludźmi, z którymi chciałbym teraz przebywać, są artyści i ci, którzy cierpieli; ci, którzy wiedzą, czym jest piękno, i ci, którzy wiedzą, czym jest smutek; nikt inny mnie nie interesuje.” Jakże znajomy to stan… Ale otaczają mnie nie tylko ludzie, u których znajduję zrozumienie dla stanu, w jakim jestem. Czuję narastającą presję i piętno; wzmaga się poczucie winy a wraz z nim bezsilność, bezradność i niemoc. Zapadam się w siebie, jak wieża, która wali się do wnętrza. Pogrążam się. Czuję się zagubiony.

Kiedy depresja mija, to poczucie zagubienia często zostaje. Jak żyć? Co się ze mną dzieje? O co chodzi?

Depresja jest coraz bardziej powszechna. Niektórzy już dzisiaj zaliczają ją do chorób cywilizacyjnych. Czy depresja jest patologią czy normalną reakcją naszego organizmu na warunki, w jakich każemy mu żyć? Czy depresja jest problemem cierpiącej jednostki czy systemu, społeczeństwa, w którym żyje?

Ludzie cierpiący z powodu depresji są z jednej strony zagubieni jako jednostki – pogrążeni w prywatnym piekle i zmagający się z piekłem codzienności, której próbują stawiać czoła. Z drugiej strony są zagubieni przez społeczeństwo – niosą na swoich barkach wyparte przez główny nurt kultury treści, na które większość nie zwraca uwagi.

Zamiast traktować depresję jak gdyby było to coś, co powinniśmy pokonać, możemy także zapytać o jej znaczenie. Na przykład; jaka jest przydatność mojego poddania się i wyruszenia do domu, aby dokonać przemyśleń? Z posiadanego przez nas materiału wynika, że jeśli pozwoli się zaistnieć doświadczeniu depresji i beznadziei, przeciera się wówczas szlak dla pomocy.

Zamiast ciągłego opierania się stojącym przed nami procesom, możemy zatrzymać się i dopuścić ich obecność. Zastanawiam się, co mogłoby się wydarzyć gdyby każdy w danej społeczności, w miejsce nadziei, że świat zostanie zbawiony przez naukowców, teologów i polityków, skonfrontował się ze wszystkimi depresyjnymi i zaburzającymi faktami z życia i zaryzykowałby poddanie się wynikającej z nich depresji. Jedynie zaryzykowanie takiego rodzaju depresji jest sposobem potencjalnie kreatywnych rozwiązań w kontekście przygotowania do przyszłości.” Arnold Mindell, Cienie Miasta.

Spróbuję spojrzeć na depresję przez pryzmat paradygmatu Psychologii Zorientowanej na Proces.

Dwa sny na śniadanie

Parę dni temu miałem dwa bardzo wyraźne sny, które zrobiły na mnie duże wrażenie, przybiły mnie i przeraziły. W pierwszym śnie wdrapywałem się z innymi ludźmi w górę jakby drabiny albo szafki z książkami. Uciekaliśmy przerażeni przed goniącym nas diabłem. W pewnej chwili, diabeł znalazł się tuż pode mną, na półce pełnej papierowych chusteczek. Udało mi się opanować paraliż, wywołany lękiem. Zacząłem spryskiwać go łatwopalną substancją i zaraz potem – podpaliłem. Diabeł był martwy. Wziąłem go do rąk. Był zawinięty w aluminiową folię – jak pieczony kurczak. Odwinąłem ją i ukazała się jego przerażająca twarz, ozdobiona wieloma wzorami, jakby tatuażem. Był malutki jak lalka albo płód dziecka. Patrzyłem na niego z ulgą ale i z żalem i przerażeniem, wywołanym okrucieństwem z jakim go potraktowałem.

Tej samej nocy pojawił się też drugi sen. Znajdowałem się w pobliżu portowego nabrzeża. Razem ze mną była moja rodzina. Nagle spostrzegłem, że moja pięcioletnia córka zniknęła. Nie miałem wątpliwości, co do tego, że wpadła do głębokiej, mętnej i ciemnej wody. Przerażony rzuciłem się jej na ratunek, ale nic nie widziałem. Byłem bezradny i bezsilny, przepełniony poczuciem bezpowrotnej straty. Wówczas zdałem sobie sprawę, że to musi być sen i zacząłem przekonywać się, że być może nie wpadła do wody, że jest gdzieś na górze i że nic się nie stało.

Kolejne dni minęły w nastroju depresyjnym i w poczuciu, że życie nie ma sensu, że straciłem, zgubiłem lub zabiłem coś bardzo ważnego.

Kilka suchych faktów

Na stronach WHO (Światowej Organizacji Zdrowia) czytam: Depresja jest częstym zaburzeniem umysłowym, które objawia się obniżonym nastrojem, zanikiem zainteresowań i doświadczania przyjemności, poczuciem winy i niskim poczuciem własnej wartości, zaburzeniami snu i apetytu, niskim poziomem energii i słabą koncentracją. Problemy te mogą stać się chroniczne lub powracające i prowadzą do niezdolności jednostki do wywiązywania się z zadań, za które jest odpowiedzialna w życiu codziennym. W najgorszych przypadkach, depresja może prowadzić do samobójstwa, co w skali roku daje tragiczną sumę 850’000 zgonów w skali roku.

Depresja jest na pierwszym miejscu w rankingu lat życia z chorobą i na 4, jeśli chodzi o dolegliwości skracające życie. W roku 2020 może znaleźć się na drugim miejscu. Już dzisiaj, depresja jest na drugim miejscu dla osób obojga płci w przedziale wiekowym 15-44 lat.

Depresja może wystąpić u wszystkich osób, niezależnie od płci, wieku czy wykształcenia.

Fakty:

  • Depresja jest powszechna i dotyka około 121 milionów ludzi na świecie.
  • Depresja znajduje się w czołówce przyczyn niezdolności do pracy i codziennego życia.
  • Mniej niż 25% osób dotkniętych depresją ma dostęp do efektywnej terapii.

Parę słów o Psychologii Zorientowanej na Proces

Psychologia Zorientowana na Proces jest metodą, która jest rozwijana przez ponad 30 lat. Cechuje się ona oryginalnym i niezwykłym podejściem do symptomów fizycznych oraz stanów emocjonalnych. Nie jest możliwe abym przedstawił tutaj choćby najważniejsze idee Pracy z Procesem. Wszystkich zainteresowanych zachęcam do zapoznania się z książkami Arnolda Mindella, twórcy tej metody. Poniżej postaram się w najprostszej formie przedstawić tylko najistotniejsze dla tego tekstu aspekty POP.

Krótka historia POP

Psychologia Zorientowana na Proces (POP), często nazywana Pracą z Procesem (Processwork) to metoda psychoterapeutyczno-rozwojowa, stworzona przez Arnolda Mindella. Arnold Mindell, czy jak sam mówi o sobie – Arny, był analitykiem jungowskim, który zaczął rozwijać tę metodę podczas swojego pobytu w Zurychu w latach ’70 XX w. Początkowo zafascynowała go zadziwiająca relacja, łącząca sny i symptomy fizyczne jego pacjentów. W ten sposób powstała koncepcja Śniącego Ciała – nieświadomości, przejawiającej się poprzez sny i ciało. Mindell w znaczącym stopniu oparł się na koncepcjach nieświadomości psychologii jungowskiej, aby następnie czerpać z takich kierunków jak Gestalt czy NLP, różnorodnych metod pracy z ciałem. Jego eksploracja indywidualnych i zbiorowych obszarów Nieświadomości doprowadziła do włączenia do pracy z procesem także pewnych nurtów zaczerpniętych z Taoizmu, wschodnich koncepcji rozwoju oraz praktyk plemion pierwotnych. Gdyby, idąc za postulatem Kena Wilbera, poszukać jakiejś integralnej metody rozwoju człowieka, to z całą pewnością, Praca z Procesem znalazłaby się na czele listy.

Proces pierwotny, wtórny i próg

Chciałbym od razu przejść do napisania jeszcze kilku zdań na temat Śniącego Ciała, ale jest to praktycznie niemożliwe bez zdefiniowania podstawowych pojęć Psychologii Zorientowanej na Proces.

Każdy z nas utożsamia się i identyfikuje z jakimś swoim wizerunkiem. Nawet jeżeli powiem „ja się z niczym nie identyfikuję„, to bez trudu można zobaczyć, że moją pierwotną tożsamością, pierwotnym procesem jest nieidentyfikowanie się, nieprzywiązywanie itp. W danej chwili mogę się identyfikować konkretną płcią, rasą, stanem zdrowia, zawodem, pozycją społeczną itp. Mogę się także utożsamiać z pewnymi cechami, upodobaniami, preferencjami, nastrojami. W wszystko, z czym identyfikuję się tu i teraz, stanowi mój proces pierwotny.

Proces wtórny to trochę bardziej skomplikowana historia. Proces wtórny wyłania się z nieświadomości. Przychodzi niespodziewanie, jak niezapowiedziany gość. Zazwyczaj powoduje naszą reakcję – mniej lub bardziej silną i zazwyczaj jest doświadczany, jako coś niemiłego, znajdującego się poza naszą kontrolą. Procesy wtórne są jakby posłańcami nieświadomości, którzy próbują przekazać nam wiadomość. Im bardziej ich nie słuchamy, po tym bardziej radykalne środki sięgną. Typowe przykłady procesów wtórnych to: symptomy fizyczne (ból, ucisk, rwanie, łopotanie,…), niezamierzone ruchy, szokujące obrazy (sny) albo dźwięki. Co więcej, kanałami, poprzez które docierają do nas procesy wtórne mogą być także relacje z ważnymi (znaczącymi) dla nas osobami oraz Świat, jako taki i wydarzenia, które nie są związane z nami przyczynowa a jednak wyrażają te same jakości, co nasz proces wtórny (dziś rano usłyszałem w radiu o wybuchu bomby w Grecji).

Jak już napisałem, niektóre części naszej nieświadomości próbują zaistnieć w naszym życiu, domagają się zauważenia (usłyszenia, poczucia), uznania i integracji, aby włączyć się do naszego „ja”. Jest to proces ciągły, który umożliwia zmianę i rozwój. Problem pojawia się wówczas, kiedy proces pierwotny napotyka na tzw. próg.

Próg jest jakby murem ochronnym naszego ego, naszej pierwotnej identyfikacji. Jest granicą tego, co jak sądzimy, jest dla nas możliwe. Jeśli spojrzymy na strukturę, to próg oddziela proces pierwotny od procesu wtórnego. Progi związane są z systemem przekonań, przyzwyczajeniem, kulturą lub brakiem wzorca innego zachowania niż to, z którym człowiek normalnie się identyfikuje. Należy podkreślić, że progi są bardzo ważne – stanowią niezbędne oparcie i ramy, bez których nie bylibyśmy funkcjonować w świecie. Co więcej – progi nie pojawiają się bez powodu. Zawsze zawierają niezwykle ważne informacje, których integracja jest niezbędna dla bezbolesnego i trwałego zintegrowania procesu wtórnego.

Śniące ciało

Arnold Mindell w swoich książkach podaje następującą definicję Śniącego Ciała: „Fenomen, który ujawnia się, gdy doświadczenia cielesne, będące procesem wtórnym, zawartym również w snach jednostki, ulegają wzmocnieniu, tworząc odmienny stan świadomości. Śniące ciało jest zwykle doświadczane jako coś, co przekształca ciało fizyczne i przebija się do świadomości poprzez symptomy.” Sny, które opisałem na wstępie pojawiły się równocześnie z stanem depresyjnym bez związku przyczynowo-skutkowego. To dobry przykład działania śniącego ciała.

Terra incognita – przygoda odkrywania siebie

Na koniec tego krótkiego wstępu do Pracy z Procesem chcę podkreślić, że jest to metoda, która nie ma żadnych, z góry ustalonych założeń na temat tego, czym jest depresja dla indywidualnej, cierpiącej jednostki. Za każdym razem jest to coś innego. Moja depresja może mieć zupełnie inne przyczyny i inny cel, niż depresja kogokolwiek innego. Nie ma tu reguł. Co więcej – każdy symptom jest traktowany nie jako zaburzenie, którego należy się jak najszybciej pozbyć a jako posłaniec, niosący cenne informacje. Odkrywanie ich staje się przygodą – przygodą odkrywania siebie. Spróbuję się przyjrzeć stanom depresyjnym z różnych punktów widzenia. Oczywiście, są to tylko perspektywy wybrane przeze mnie, które w tym momencie przyciągnęły moją uwagę i wydały się istotne dla przedstawienia pewnego obrazu. Czuję się bardziej jak artysta-malarz niż naukowiec, próbujący za pomocą szkiełka i oka, w sposób wyczerpujący, opisać rzeczywistość.

Depresja jako odmienny stan świadomości

Główny nurt kultury nie zajmuje się odmiennymi stanami świadomości. Odmienne stany kojarzymy z pacjentami szpitali psychiatrycznych, narkomanami lub nawiedzonymi pseudo-guru lub szamanami. Boimy się odmiennych stanów i tego, co się w nich czai. Boimy się stracić rozum i duszę. Tymczasem doświadczamy zmienionych stanów świadomości wielokrotnie w ciągu dnia – kiedy zapatrzymy się na sufit, zagapimy w windzie. Doświadczamy ich oczywiście także we śnie i czasem – pod wpływem nikotyny, alkoholu lub innych substancji psychoaktywnych.

Ludzkość od zarania dziejów wykorzystywała odmienne stany świadomości podczas rytuałów religijnych czy praktyk szamańskich. W naszym, cywilizowanym świecie, już tego nie potrzebujemy. A może jednak?

Wielu psychologów i psychiatrów (Laing, Grof, Mindell) uważa, że odmienne stany świadomości niosą w sobie treści i procesy, które powinniśmy integrować a nie odrzucać. Dla Lainga szaleństwo może być transformującym epizodem, gdzie proces przechodzenia przez umysłowe zaburzenia jest porównywany do szamańskiej podróży. Podróżujący może powrócić z niej z niezwykłej wagi wglądami, co może wzbogacić go wewnętrznie i umożliwić przezwyciężenie życiowych problemów. Stanislav Grof, czeski psychiatra, praktykujący od kilkudziesięciu lat w USA, rozwinął terapię holotropową, podając początkowo swoim pacjentom LSD a następnie wykorzystując oddychanie połączone, aby wprowadzać ich w odmienne stany świadomości. Obaj mogą pochwalić się znacznymi sukcesami w leczeniu ciężkich przypadków psychiatrycznych – między innymi schizofrenii.

Psychologia Zorientowana na Proces również upatruje w odmiennych stanach świadomości (np. w śpiączce) klucza do integracji, transpersonalnych wglądów czy możliwości dopełnienia życiowych mitów. Arnold Mindell, w swoich książkach, pisze: „Odmienny stan świadomości to czasowe odwrócenie uwagi od procesu pierwotnego i skupienie jej na procesie wtórnym. Może to być związane z aktem woli lub też dziać się spontanicznie poprzez zmiany kanałów. Na przykład, jeżeli nasza zwykła świadomość na jawie jest naszym pierwotnym stanem, to odmienne stany będę zawierały nocne sny, stany hipnotyczne, narkotyczne, alkoholowe, stany związane z silnymi emocjami jak wściekłość, panika, depresja, uniesienie oraz stany wywołane przez medytację.

Pracując z depresją, jako odmiennym stanem świadomości, moglibyśmy na chwilę przyjąć założenie, że jest to stan niezwykle istotny dla naszego rozwoju i niesie ważne informacje, kluczowe dla naszej życiowej sytuacji. Zamieniamy się wówczas w podróżnika po nieznanych światach i krainach – poszukiwacza zagubionych fragmentów nieświadomości. Podstawowym narzędziem pracy jest cierpliwość i uważność a także otwartość na wszystko, co się pojawia. Praca z procesem wykorzystuje amplifikację – wzmacnianie i pogłębianie stanów z jednoczesnym wnoszeniem świadomości. Podstawowe pytanie, jakie warto sobie zadać, to – jak doświadczam mojej depresji? Czy jest ona związana z odczuciami w ciele? Spowolnieniem lub zmianą jakości ruchów? Czy pojawiają się obrazy, np. w snach lub myślach? A może dźwięki słowa? Warto poświęcić na to trochę czasu, aby dokładnie odpowiedzieć sobie na pytanie – skąd właściwie wiem, że mam depresję?

Później, kiedy wiemy, co się z nami dzieje, możemy świadomie wzmocnić pojawiające się symptomy – zwolnić jeszcze bardziej… zwiesić głowę… skulić się… Bądźmy wówczas uważni na pojawiające się przypadkowe ruchy czy obrazy, pozornie nie związane z pracą. Depresja, jako odmienny stań świadomości może być bramą do naszej nieświadomości. To tak, jakby nasze mądre ciało zmuszało nas do zatrzymania się i medytacji.

Podam krótki przykład sesji Jerzego:

– Co się z tobą dzieje?

– Czuję się, jakbym się zapadał… Najchętniej położyłbym się…

– Zrób to. Daj sobie czas. Zobacz, co się dzieje.

Jerzy kładzie się i otula rękoma. Leży spokojnie parę minut. W końcu mówi:

– Jakoś kojarzy mi się to z matką. Nie wiem dlaczego…

Następnie obraz matki rozwija się we wspomnienie z dzieciństwa, kiedy Jerzy doświadcza pełnej uwagi i opieki ze strony matki. Wchodzi w to doświadczenie i rozwija je. Doświadczenie to jest dla niego miejscem oparcie i źródłem siły, która umożliwia konfrontację z życiowymi trudnościami.

W tym przypadku stan depresyjny umożliwił zatrzymanie się i wejście w wewnętrzny świat. Proces pojawił się jako doświadczenie w ciele i spowolnienie ruchów. Kiedy Jerzy zaczął świadomie amplifikować te sygnały, proces doszedł do progu, granicy i musiał zmienić kanał w którym się przejawiał – pojawiły się wspomnienia matki i spaceru z dzieciństwa. Dopełnienie i rozwinięcie z kolei tego obrazu pozwoliło wejść Jerzemu w kontakt ze źródłem własnej siły.

Depresja jako reakcja progowa

Depresja czasem może w strukturze procesu pojawiać się na progu, oddzielającym nas od procesu wtórnego. Tu wrócę do snów, które opisałem na początku. W pierwszym śnie pojawia się diabeł. Diabeł jest wg Junga jednym z symboli Cienia. Cień to obszar pierwotnych, zwierzęcych instynktów, seksualności. Cień nie jest ani dobry ani zły – jak zwierze, które troskliwie opiekuje się potomstwem i poluje na inne zwierzęta. Nie wybiera tego – po prostu takie jest. W moim śnie diabeł znajduje się niżej – pode mną, co dodatkowo sugeruje, że reprezentuje on niższe poziomy świadomości. Goni mnie a ja uciekam – to typowa reakcja na proces wtórny. Jest malutki – jak dziecko, co mogłoby sugerować, że jest to związane za jakąś dziecięcą częścią mojej nieświadomości. We śnie obchodzę się z nim bardzo brutalnie – podpalam go i zabijam. Nie następuje dialog ani integracja.

W drugim śnie pojawia się mętna ciemna woda – znowu nieświadomość i symbol związane z kobiecością, naturą yin, esencją, tajemnicą. W tej wodzie topi się moja córka, która może symbolizować twórczość, rozwój, radość życia. Ja pozostaję bezradny a potem staram sam siebie przekonać, że nic się nie stało.

Kolejne dni mijają mi w nastroju depresyjnym. Dlaczego? Szczególnie pierwszy sen daje czytelną odpowiedź. Diabeł z mojego snu symbolizuje mój proces wtórny. Jednak ja uciekam przed nim a w końcu go zabijam. Dlaczego? Powodów może być wiele – społeczno-kulturowe wzorce, które określają to, co dobra i złe. Chęć zachowania status-quo, obawa przed reakcją osób mi bliskich. Tak, integracja procesu wtórnego wymaga zmiany a ta zmiana może się innym nie spodziewać. Wolę zabić część siebie – dziką i zwierzęcą niż narazić sie na relacyjne konflikty. Diabeł ze snu kojarzy się również z dzieckiem a więc konfrontacja z pełną treścią nieświadomego materiału może być przerażająca i nieprzyjemna. We śnie zabijam część siebie. Czy należy się dziwić, że moje ciało reaguje depresją?

Jeżeli przez dłuższy czas blokujemy nasze procesy wtórne, staramy się ich nie zauważać, ignorować je, to doprowadzamy do tego, że „nadawca komunikatu” zaczyna używać coraz silniejszych środków przekazu. Nie odczytana informacja krąży, zmieniając kanały i wywiera coraz większy wpływ także na ciało-umysł-psyche, które traktuję jako jedność.

Zaklęty krąg – ofiara – oprawca

Na depresję można spojrzeć także z innego punktu widzenia i prawdopodobnie właśnie tak wiele osób depresji doświadcza – jako ofiara siły, z którą nie sposób sobie poradzić, siły, która przygniata nas, miażdży i wysysa życiową energię. Można wówczas powiedzieć, że naszym pierwotnym procesem – tym, z czym się identyfikujemy, jest ofiara depresji. Proces wtórny to „twórca symptomu” – okrutna postać ze świata snów, która dzień po dniu staje się naszym katem i oprawcą. To wszystko tworzy scenę teatru naszej psyche, na której te dwie postaci – oprawca i ofiara są ze sobą związane i zamknięte w magicznym kręgu.

Gdyby spojrzeć na to oczami psychoanalityka, można by przypuszczać, że ta scena przedstawia obraz nadużyciowej sytuacji z przeszłości – sytuacji w której ktoś nadużył wobec nas swojej władzy i siły, przed którą nie mogliśmy się obronić. Być może to wydarzenie, bądź ciągnąca się latami, życiowa sytuacja, nigdy nie zostały wyjawione, w pełni wniesione i zakomunikowane. Być może nasza depresja jest jedynym sposobem, jaki nasza nieświadomość znajduje, aby ten akt przemocy ujrzał światło dzienne. Być może.

Praca z procesem bardzo delikatnie i łagodnie podchodzi do wszelkich sytuacji związanych z nadużyciami. Jeśli ofiara depresji jest jednocześnie ofiarą nadużycia, praca postępuje bardzo powoli i ostrożnie. O każdym kroku decyduje klient.

Często jednak jest tak, że ofiara depresji jest na tyle silna, aby wziąć byka za rogi. Wówczas praca zmierza w stronę zamiany ról – stanięcia po stronie twórcy symptomu i wejścia w kontakt z jego mocą. W procesie pierwotnym jesteśmy przygnieceni depresją, ale w procesie wtórnym jesteśmy tym, kto przygniata. I tu znów, Praca z Procesem podsuwa nam metody, dzięki którym z miejsca ofiary przechodzimy do miejsca siły. Oczywiście również tutaj pojawiają się progi. To właśnie próg na wzięcie tej siły w swoje ręce, na sprawczość, moc i odpowiedzialność za swoje życie. Nelson Mandela powiedział kiedyś: „Nasz najgłębszy strach nie dotyczy tego, że jesteśmy nie dość dobrzy. Najbardziej boimy się tego, że jesteśmy potężni ponad wszelką miarę. To nasze światło, nie nasza ciemność, nas przeraża.

Doświadczenie własnej siły i sprawczości jednocześnie uwalnia nas od roli ofiary. Następuje integracja procesu wtórnego i powstaje nowa jakość, nowa tożsamość, nowe, silniejsze ja, które jest w stanie wykorzystywać w życiu siłę, która dotychczas powodowała depresję.

Depresja jako Cień społeczeństwa

Na koniec, kiedy obszary naszej nieświadomości poznamy już jak własną kieszeń, warto zwrócić uwagę na szerszy, społeczno-kulturowy, aspekt depresji. Społeczeństwo, podobnie jak jednostka, również posiada swój proces pierwotny, wtórny oraz progi. Warto wziąć do ręki parę pism czy gazet, włączyć telewizor i radio, przejść się ulicami miasta i wsi. Oto, jacy jesteśmy. Każdy z nas nosi w sobie miniaturowy obraz całości społeczeństwa – naszych znajomych, miasta, województwa, państwa, kontynentu czy w końcu świata.

Jaki jest proces pierwotny naszego społeczeństwa? Jaki jest proces wtórny? Jakie są społeczno-kulturowe progi i ograniczenia?

Społeczeństwo kreuje obraz „człowieka doskonałego”. Ten „człowiek doskonały” macha do nas z telewizyjnych reklam i ulicznych bilbordów. Społeczeństwo konsumpcyjne chce, abyśmy byli właśnie tacy – uśmiechnięci i zawsze w sam raz. Ale życie takie nie jest. W swej doskonałości jest pełne tajemnic i chaosu. W życiu radość idzie ręka w rękę z cierpieniem.

Z tego punktu widzenia depresja (oraz wszystkie inne problemy) są problemem nie tylko jednostek, ale także całej społeczności. Tak długo, jak społeczność będzie wypierać pewne treści, będą one wyrażane przez mniejszości. Być może depresja nigdy nie zostanie pokonana przez społeczeństwo, być może zniknie, kiedy społeczeństwo uzna treści i jakości, jakie ze sobą niesie. Zgodnie z teorią hologramu, społeczeństwo, zmieniając siebie, pomoże cierpiącym ludziom, ale także każdy z nas, zmieniając siebie, integrując wtórne procesy i wnosząc świadomość, zmienia wszechświat.

Wpisy o podobnej tematyce...

  • 28 grudnia 2004 Depresja Tylko kiedy umysł i zmysły są puste można usłyszeć siebie Depresja jest etapem wycofania się, odcięcia od otoczenia, odłączenia się od aktywności, skierowania uwagi ku własnemu wnętrzu. Jest początkiem procesu odnalezienia się na nowo. Zaczyna się wówczas, kiedy nie da już się uciekać […]
  • 26 kwietnia 2004 Wakacje Integralne Wakacje Integralne 31. lipca - 14. sierpnia 2004 - Niedamirów Warsztaty rozwojowo-edukacyjne Zapraszamy Cię w magiczną podróż po niezbadanych obszarach Twojego Ja. Podróż bez granic, po drogach i bezdrożach świadomości. Wyruszymy w nią wspólnie, aby odkryć, […]
  • 30 listopada 2003 Mapa poszerzania świadomości ásato mā sád gamaya támaso mā jyótir gamaya mrtyór māmrtam gamaya Od złudzeń prowadź mnie do Prawdy Od ciemności prowadź mnie do Światła Od śmierci prowadź mnie ku Nieśmiertelności. Upaniszady, the Matrix Revolutions, Neodämmerung Światło i Cień, Dobro i Zło, Dzień i […]
  • 21 października 2009 Hermann Hesse – Siddhartha Pragnienie znalezienia sensu rzeczy nie daje spokoju bohaterowi powstałej w 1922 roku indyjskiej opowieści. Siddhartha, potomek rodu braminów, w młodości nie znajduje spełnienia ani w praktykowaniu tradycyjnej kontemplacji, ani w nauce Buddy. Porzuciwszy rodzinne strony, bohater próbuje […]
  • 21 października 2009 Ronald David Laing – Podzielone Ja Książka ta to dogłębne studium typów schizoidalnych i schizofrenicznych. Celem autora było uczynienie zrozumiałym procesu zapadania na schizofrenię oraz istoty tej choroby, co poparł wieloma obserwacjami, poczynionymi w trakcie badań klinicznych.To najsłynniejsza jego praca, jedno z […]

Dodaj komentarz

Set your Twitter account name in your settings to use the TwitterBar Section.